Piszę do Państwa, gdyż ostatnio prowadząc wymagane UWL coroczne zebrania Członków Wspólnot Mieszkaniowych nasunęło mi się pytanie/pomysł/niepewność. Mianowicie, jak każdy z Zarządców spotykam się z problemem, który co roku powraca z coraz większą siłą – frekwencja na zebraniach jest licha mimo wykorzystywania powiadomień e-mail, sms, systemu czy nawet listownych. Bywa, że nie przekracza ona nawet 10% liczby Członków. Jako że UWL narzuca zebranie min. 50% udziałów „ZA" pod uchwałą, żeby mogła być ważna, pojawia się problem. Reszta mieszkańców nie reaguje na prośby o głosowanie, a fizyczne chodzenie po lokalach kończy się pocałowaniem klamki lub informacją, że lokal jest wynajmowany. Zrodził się zatem w mojej głowie pomysł (zdaję sobie sprawę, że nie koniecznie zgodny z prawem, ale moim zdaniem mający w sobie trochę logiki).
Czy możliwe jest wprowadzenie zasady np. uchwałami (może warto też udać się z tym zrzeszenia/ federacji Zarządców o zmiany w ustawie) zasadę, że np. uchwała ogłoszona dnia 01.02.2025, nad którą zebranie i głosowanie odbywa się 08.02.2025 będzie procedowana do np. 28.02.2025 (termin procedowania rzucam przykładowy). W momencie upłynięcia terminu i nieuzyskania 50% „ZA" oraz nieotrzymanie żadnego głosu „PRZECIW" uznaje się, że uchwała „przeszła brakiem sprzeciwu".
Zdaję sobie sprawę, że tworzy to pole do nadużyć dla nieuczciwych administratorów czy zarządców, jednakże w obecnej sytuacji gdzie struktury wspólnot to nawet do 70% lokali w najmie – zmiany są niezbędne. Zajmuję się wspólnotami do 200 lokali i problem jest ogromny, a nawet nie wyobrażam sobie jak wygląda praca w przypadku większych budynków.
Dodatkowym problemem jest to, że dużo osób w mojej miejscowości nie jest przyzwyczajone do używania programów jak WELES3 czy e-kartotek. Skutkuje to albo zwiększaniem kosztów co do wysyłki listownej lub zjada niesamowitą ilość czasu na zbieranie głosów, którą wolałbym przeznaczyć na rzeczywistą pracę na rzecz nieruchomości jak planowanie remontów, naprawy itp.
Logika za pomysłem, który mi wpadł do głowy jest taka, że w wyborach samorządowych czy parlamentarnych nie jest wymagane zebranie 50% głosów społeczeństwa – a nie głosujący (nie zainteresowany) nie powoduje zamrożenia mechanizmów działania Państwa. Dlaczego zatem w tym przypadku jest to wymagane? Rządzą nami ludzie, których wybrało 50% z 30 % głosujących, czyli realnie min 15% uprawnionych decyduje. I tak w przypadku uchwały jest 6 tygodni na zaskarżenie + proponowany mechanizm – 1 głos niezgody, który już wymaga klasyczne podejście do uchwały tj. min 50% „ZA". Dlatego też, jeżeli mam strukturę mieszkańców np. 30% mieszkających właścicieli i 70% wynajmowanych lokali to wiadomo, że ci mieszkający będą bardziej zaangażowani i będzie im bardziej zależeć. Jednakże nie mogą sami nic uchwalić zdając się na łaskę „inwestorów" którym na rękę będzie obniżanie kosztów celem bycia jak najbardziej konkurencyjnym. Zatem staną remonty, modernizacje itp. Najczęściej po jakimś czasie jeszcze przychodzą pretensje i zarzuty, że nic nie jest robione do Zarządcy czy Administratora – a jak wiadomo z pustego i Salomon nie naleje.
Proszę o przemyślenie sprawy i pomoc czy może jest jakiś mechanizm na takie problemy. Czy zostaje nam jedynie co roku wymyślać jakiś „wstrząsający problem/temat" celem sztucznego zwiększania zaangażowania mieszkańców.